Izrael wydalił polskiego wolontariusza pomagającego Palestyńczykom

Izrael wydalił polskiego wolontariusza pomagającego Palestyńczykom

Nic nie dały interwencje Unii Europejskiej i międzynarodowych organizacji pomocowych. Izraelski sąd najwyższy uwierzył służbom bezpieczeństwa i uznał wolontariusza Polskiej Akcji Humanitarnej za zagrożenie dla Izraela.

Tak kończy się walka Kamila Qandila, obywatela Polski i wnuka palestyńskich uchodźców, o prawo do dalszej pracy humanitarnej na rzecz palestyńskich pasterzy żyjących na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu. 24-letni Kamil za pieniądze polskiego MSZ organizował tam remont cystern zbierających deszczówkę.

Tydzień temu, wracając z krótkiego urlopu, nie został wpuszczony na teren Izraela. Odmówił powrotu do Polski i odwołał się do sądu.

Sąd rejonowy w Lod dał się jednak we wtorek przekonać argumentom organów bezpieczeństwa. Także środowa apelacja w sądzie najwyższym nie przyniosła skutku. Powtórzyła się sytuacja z Lod: sąd wysłuchał przedstawiciela służb bezpieczeństwa za zamkniętymi drzwiami i uznał, że Kamil jest zagrożeniem dla Izraela.

PAH: Izrael stworzył groźny precedens

W środę sąd zezwolił jednak Kamilowi na wypowiedź. Chłopak mówił przejmująco spokojnie, z godnością:

– Oskarżenia wobec mnie są bezpodstawne. Jestem prawą osobą i zapewniam, że w najmniejszym stopniu nie stanowię zagrożenia dla bezpieczeństwa Izraela.

Zapytał też, jak może się bronić, skoro nawet nie zna zarzutów.

– Prawdopodobnie nie jesteś tego nawet świadomy, to nie jest takie proste – przerwał mu sędzia.

Jak powiedziała mi obecna na rozprawie Marta Kaszubska, szefowa jerozolimskiego biura PAH, nie wiadomo, co myśleć o takim „zarzucie”.

Już po powrocie do aresztu Kamil przekazał nam swój komentarz: – Cały ten system jest skrajnie niesprawiedliwy, pozwala służbom bezpieczeństwa oskarżać kogo chcą, o co tylko chcą, bez szans na obronę. Ale to nie ja jestem najbardziej poszkodowany. Przegrali ludzie, dla których pracowałem, zwłaszcza że władze izraelskie ograniczyły ostatnio liczbę ciężarówek dostarczających wodę, którą mieszkańcy mojej wioski kupują po horrendalnych cenach. Przegrany jest też MSZ, PAH i polscy podatnicy, bo to ostatecznie oni finansowali nasz program pomocowy.

Obrońcy Kamila Yadin Elam and Shira Hertzanu wyrazili ubolewanie, że Sąd Najwyższy nie rozjaśnił tajemnicy jaka okrywa zarzuty stawiane Kamilowi. Dziwi ich także, że Sąd nie zakwestionował decyzji o odmowie wjazdu wyrażając jednocześnie przekonanie, że Kamil jest nieświadomy, że zrobił coś niewłaściwego.

Decyzja Sądu Najwyższego oznacza „wyrok” – dziś Kamil ma wrócić do Polski.

Adwokat też nie poznał zarzutów przeciwko Kamilowi

Opisana m.in. przez „Gazetę” sprawa nabrała rozgłosu. AIDA – zrzeszenie ponad 80 organizacji pomocowych działających na terenie Izraela i Zachodniego Brzegu – wezwała we wtorek społeczność międzynarodową „do wywarcia presji na władze Izraela, by przestrzegały powszechnie akceptowanych zasad pomocy humanitarnej”. AIDA domagała się natychmiastowego uwolnienia Kamila i zezwolenia mu na dalszą pracę. Przypomniała też, że wojsko Izraela burzyło wcześniej cysterny remontowane przez PAH.

Reprezentujący Kamila adwokat Yadin Elam wyraził „poważne wątpliwości” dotyczące działania izraelskich władz imigracyjnych i służb bezpieczeństwa. Pytał też, w jaki sposób może bronić swego klienta, skoro jest przetrzymywany za „kurtyną niewiedzy” – także on nie zna zarzutów stawianych Kamilowi.

Polskie władze skierowały dyplomatyczną notę do izraelskiego MSZ, ale jak opowiadał „Gazecie” Kamil, przedstawiciele konsulatu „starali się dać mu do zrozumienia, że sprawa jest przegrana”: – Tłumaczyli, że taki to już kraj i że rozumieją izraelskie obawy o bezpieczeństwo, zwłaszcza z uwagi na moje palestyńskie korzenie.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski nie odpowiedział na list otwarty siostry Kamila Magdy Qandil z prośbą o pomoc dla wolontariusza, którego projekt finansowało przecież MSZ.

We wtorek interwencję ostatniej szansy podjął Jerzy Buzek, europoseł PO i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Według naszych informacji Jerzy Buzek kontaktował się z przedstawicielami EEAS [Europejska Służba Działań Zewnętrznych] i uzyskał zapewnienie, że przebywająca w Izraelu delegacja pod przewodnictwem sekretarza Pierre’a Vimonta „prowadzi działania na rzecz pozytywnego rozstrzygnięcia tej sprawy”.

Rzecznik ambasady Izraela: Sąd przedstawi zarzuty

– Werdykt nie może mieć związku z palestyńskim pochodzeniem pana Qandila – powiedział mi rzecznik prasowy ambasady Izraela w Polsce Michał Sobelman. Podkreślił, że sąd najwyższy Izraela jest znany ze swej niezależności i zasiadają w nim także Arabowie mieszkający w Izraelu.

– Najwyraźniej sąd dostrzegł zagrożenie dla Izraela związane z pobytem pana Qandila – dodał Sobelman.

Zapytałem, czy decyzja może być związana z kontrowersjami wokół remontowania cystern przez PAH na Zachodnim Brzegu. Przypomniałem, że wojsko zniszczyło nawet dwie cysterny.

Sobelman: – To nie ma związku. PAH działa od wielu lat, nie było przypadków, by pracownikom organizacji utrudniano wjazd na teren Izraela.

Rzecznik uznał też, że sprawa Kamila nie narusza wizerunku Izraela w Polsce. – Cudzoziemcom odmawia się wjazdu na całym świecie. Niedawno młoda Izraelka nie została wpuszczona do Polski.

Zapytałem rzecznika o ocenę procedury, w której sformułowane przez służby bezpieczeństwa zarzuty pozostają tajemnicą sądu. Sobelman wyraził przekonanie, że adwokat poznał zarzuty wobec swego klienta. – A jeśli nie, to można oczekiwać, że sąd najwyższy jeszcze je ujawni.

Źródło: Gazeta Wyborcza