Historia Rachel Corrie

Historia Rachel Corrie

Cindy Corrie walczy z Izraelem o sprawiedliwość, odkąd jej córka i zarazem aktywistka Rachel zginęła w Strefie Gazy w 2003 roku. W przededniu ogłoszenia werdyktu mówi, że jej walka będzie trwać dalej.

Wiadomość, która na zawsze zmieniła życie Cindy Corrie przyszła około południa w niedzielę w marcu 2003 roku. Cindy była wtedy w domu, w Charlotte w Północnej Karolinie, kiedy zadzwonił telefon.

„W apartamencie był bałagan, w każdym miejscu porozrzucane były dokumenty, a Craig [jej mąż] robił pranie”, wspomina łagodnym i niepewnym głosem. Na linii był jej zięć Kelly Simpson, ale Cindy słyszała swoją starszą córkę Sarah „płaczącą, wręcz histerycznie” w tle. Mieli złe wieści, powiedział Kelly.

„W tym momencie Sarah była przy telefonie i powiedziała:”To Rachel”. Pierwsze słowa, które wyszły z moich ust to: „Czy ona nie żyje?” . Chyba po prostu musiałam wypowiedzieć najgorszą możliwość i Sarah powiedziała: „Sądzimy, że tak.”

Sarah i Kelly odebrali wiadomość telefoniczną od sąsiada w rodzinnym mieście Olympia, w stanie Waszyngton, który przekazał wyrazy współczucia po usłyszeniu o „tragedii” w telewizji. Włączyli telewizor i znaleźli, przewijające się na dole ekranu wyrazy: „aktywistka z Olympii zabita w Strefie Gazy.”

„Sarah pomyślała: jeśli to Rachel, dlaczego mama i tata nie zadzwonili do mnie? Potem pomyślała:. Oni pewnie nie wiedzą” Wciąż trzymając telefon, Cindy podeszła na parking, gdzie był jej mąż, w pralni przy ich bloku. Nie można łagodnie czegoś takiego powiedzieć:.. „To Sarah i Kelly, mówią, że Rachel nie żyje”.

23-letnia Rachel Corrie, została zgnieciona przez izraelski buldożer, próbując zapobiec wyburzeniu przez wojsko palestyńskiego domu w Rafah, na południu Strefy Gazy. Według świadków, kierujący buldożerem jechał wprost na nią, a potem odwrócił się od niej, chociaż była wyraźnie na jego linii wzroku.

Rachel była wolontariuszką Międzynarodowego Ruchu Solidarności (ISM) oraz najmłodszym z trojga dzieci państwa Corrie. Jej śmierć stała się siła napędową rodziny w prawie dziesięcioletniej walce o sprawiedliwość i pociągnięcie winnych do odpowiedzialności.

To co Cindy opisuje jako „kamień milowy” w tej walce ma nadejść we wtorek, gdy sąd w Hajfie ogłosi swój werdykt po trwającym dwa i pół roku pozwie cywilnym wniesionym przez państwo Corrie przeciwko państwu Izrael.

„Jeśli byś mi powiedział 10 lat temu, że to wszystko nam się przydarzy, a ja będę robić jakąkolwiek z tych rzeczy, które robię od tego czasu, że każdy z nas je będzie robić, to powiedziałabym, że jesteś szalony – Nie chciała bym nawet oddychać”, mówi Cindy. „Rodzice zawsze czują strach, że coś się dzieje z dzieckiem. I nawet nie wiem, jak to opisać, jak przeszliśmy przez te pierwsze minuty i godziny.”

Rachel urodziła się 10 kwietnia 1979 r., była pięć lat młodsza niż jej siostra Sarah, i siedem lat młodsza od swojego brata Chrisa. Zapytana, jaka była Rachel, Cindy przerywa. „To takie smutne pytanie. Próbujesz trzymać się tych wszystkich wspomnień, ale zdajesz sobie sprawę, że są rzeczy, które straciłeś. Czasami jest to trudne do przypomnienia.”

Niektóre ze sposobów w jaki opisuje córkę: ciekawska, o bogatym życiu wewnętrznym, twórcza; wrażliwa obserwatorka; artystka, współczująca słuchaczka; wyrazista, stale gryzmoliła; kontaktowała się z różnymi ludźmi, poetka.

Państwo Corrie mieszkali w Olimpii,  w małej społeczności skupionej wokół liberalnego Evergreen State College, do którego Rachel później uczęszczała. Cindy opisuje miasto jako „świadome politycznie i ekologicznie”, zupełnie tak jak rodzina Corrie. „Jako rodzina byliśmy na pewno zawsze politycznie zainteresowani, toczyliśmy wiele dyskusji, ale nie byliśmy ani działaczami, ani osobami, które chodziły na demonstracje”.

Cindy, obecnie 64-letnia, najstarsza z sześciorga rodzeństwa, dorastała w „bardzo konserwatywnym luterańskim” gospodarstwie domowym, ale opisuje własną rodzinę raczej jako „duchową” niż chodzącą do kościoła. Rodzina należała do klasy średniej- żyliśmy naprawdę bardzo skromnie, byliśmy dość oszczędnymi ludźmi”. Cindy rzadko bywała poza USA, a już na pewno nie była w Europie czy na Bliskim Wschodzie.

Przed 2003 rokiem, Craig Corrie podjął pracę w Północnej Karolinie, a para przeniosła się do Charlotte, chociaż zawsze z zamiarem powrotu do domu w Olimpii. „Tak jak wiele rodzin, którym właśnie udało się wysłać nasze dzieci na studia, byliśmy wolni od tej odpowiedzialności. To było tak jak wtedy gdy braliśmy ślub. – Możemy zdecydować, co zrobić z naszym czasem.”

Wędrowali po Appalachach, jeździli na przejażdżki, oglądali filmy. Cindy uczyła się francuskiego i grała na flecie. „Jestem bardzo wdzięczna za ten czas. Był to spokojny czas przed tym bardzo intensywnym okresem, który przyszedł po nim. Spędziliśmy dużo czasu na myśleniu o tym, jak będziemy spędzać nadchodzące lata. To był miły przerywnik”.

Po powrocie do Olimpii, po zamachach z września 2001 roku, ich młodsza córka zaangażowała się w ruchu pokojowy i zaczęła odkrywać przyczyny stojące za tą zbrodnią. „To przyciągnęło ją do Izraela i Palestyny, jako przynajmniej do części problemu”, mówi Cindy.

Co do rodziców, „to nie było tak, że nie interesowaliśmy się tym [konfliktem izraelsko-palestyńskim], ale myślę, że byliśmy po prostu bardzo daleko od niego. Wiedzieliśmy o nim w taki sposób, jak większość Amerykanów, słuchając doniesień prasowych. Nasze sympatie były bardzo mocno związane z izraelską narracją żydowską, tyle wiedzieliśmy. Czytałam Pamiętnik Anny Frank moim dzieciom, kiedy dorastały, i to było opowiadanie z którym byliśmy związani – Palestyńska narracja naprawdę nie istniała dla nas.”

Ale Rachel postanowiła na ochotnika zgłosić się jako aktywistka na rzecz sprawy palestyńskiej. W tym czasie trwała właśnie druga intifada (powstanie) przeciwko izraelskiej okupacji, podczas której dochodziło do eskalacji przemocy z obu stron, zamachów samobójczych przeprowadzanych przez bojowników palestyńskich, ostrzały i wyburzenia dokonywane przez izraelskie wojsko.

„To było trochę denerwujące,” mówi Cindy. „Na początku mieliśmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale Rachel miała 23 lata i bardzo chciała podejmować własne decyzje, które myśleliśmy, że podejmować powinna. Staraliśmy się zawsze wspierać nasze dzieci we wszelkich krokach jakie chciały podjąć.”
Cindy rozpoczęła naukę o Bliskim Wschodzie: czytała, oglądała filmy, omawiała problemy z córką. Gdy Rachel przybyła do Strefy Gazy, często przysyłała do domu maile, opisując, co widzi i przeżywa, naświetlając odległe konflikty. „One przyniosły nam widok, perspektywę, której nigdy wcześniej nie widzieliśmy „, mówi Cindy.

Parze zależało, ale nie przesadnie. Rachel odzywa się wkrótce po przybyciu do Rafah, prosząc rodziców, aby wsłuchali się w dźwięk ostrzału w tle. „Słyszałem jak głos jej drży. Craig i ja byliśmy bardzo zaniepokojeni.” Cindy rozmawiała z córką kolejny raz, na sześć dni przed jej śmiercią. „Wydawała się bardzo szczęśliwa.”

Potem 16-go marca 2003 r otrzymaliśmy ten straszny telefon, „najgorszy moment w moim życiu.” Cindy dodaje, że przez kolejne godziny, dni i tygodnie, czuła się fizycznie chora. „Nie mogłam spać. Chciałam się zamknąć w sobie, czułam wstrząsy bólu w moich ramionach. A potem było tak, że zasypiając budziłam się i stwierdzałam, że jest to koszmar, ale to była niestety rzeczywistość, zawsze tak było przez te dni”.

Natychmiast, intuicyjnie, Cindy powiedziała: „Wiedzieliśmy, że musimy jej słowa przekazać innym. Wiedziałam, jak ważne to było dla niej, a także jaki wpływ to miało na rodzinę i przyjaciół. Chciała znaleźć sposób, aby ludzie mogli usłyszeć o tym, co widziała”.

Rodzina wysłała maile Rachel do mediów. „To był Guardian, który odebrał je bardzo szybko, a że to duże pismo, miało to wielkie znaczenie. Teksty Rachel zostały zawarte w sztuce „My name is Rachel Corrie”, która była wystawiana w ponad 10 krajach, w tym w samym Izraelu. Opublikowano również książkę „Let Me Stand Alone”.

Tymczasem dzień po śmierci Rachel, premier Izraela Ariel Szaron, a także prezydent USA George W. Bush obiecywali „dokładne, wiarygodne i przejrzyste” śledztwo w sprawie śmierci Rachel. Niecały miesiąc później, wojsko izraelskie ogłosiło wynik wewnętrznego dochodzenia, którego werdykt głosił, że siły zbrojne nie są niewinne. Kierowca buldożera oświadczył, że nie widział Rachel. Oskarżenia nie zostały wniesione i sprawa została zamknięta.

Bitwa o sprawiedliwość rodziny Corrie zdominowała ich życie na blisko dekadę. Znaleźli się „przed ścianą izraelskich urzędników ZDECYDOWANYCH chronić państwo za wszelką cenę, kosztem prawdy”, jak powiedzieli w oświadczeniu prasowym latem ubiegłego roku.

Nauczyli się prowadzić kampanię, umawiać z mediami, oceniać prawnie dokumenty, stawiać czoła  władzom i wykorzystywać poparcie swojego rządu w miarę możliwości. W końcu – „w ostateczności” –w marcu 2010 roku pozwali państwo Izrael jako podmiot odpowiedzialny za śmierć Rachel, oskarżając jego siły zbrojne o bezprawnie, celowe jej zabicie, lub rażące niedbalstwo. „Żądania pozwu były ogromne,” mówi Cindy. „W pewnym sensie byliśmy naiwniakami, pochodzącymi ze Stanów Zjednoczonych, gdzie jest czymś nie do pomyślenia, aby proces trwał dłużej niż przez kilka tygodni”.

W ciągu ostatnich dwóch i pół roku rodzina Corrie spędziła w sumie osiem miesięcy w Izraelu, podzielone na krótkie wizyty w czasie których sporadycznie ich przesłuchiwano. ” Teraz czuję ulgę, że znajduję się się w tym punkcie, bez względu na to, co się stanie.” – mówi Cindy

„To jest trudne do przewidzenia. Wiemy jaki powinien być werdykt, ale wiemy także co to państwo [Izrael] ma do powiedzenia. Poczekamy na wyrok, a potem ustalimy, jak na niego odpowiedzieć. Wiemy, że to nie będzie koniec.”

Poza wymierzeniem sprawiedliwości dla Rachel, państwo Corrie są również zaangażowani w walkę o sprawiedliwość dla Palestyńczyków. Sześć miesięcy po śmierci Rachel, Cindy i Craig wreszcie odwiedzili Gazę, a także dom, który ich córka próbowała ochronić przed wyburzeniem. Potem miały miejsce jeszcze kolejne wizyty w Gazie, Cindy ma nadzieję, że będzie ich więcej w przyszłości. Rodzina ma wielu przyjaciół w Gazie, w tym osoby przebywające w tamtym budynku, rodzinę Nasrallah, której dom został ostatecznie zrównany z ziemią na wiosnę 2004 roku. Cindy mówi, że teraz odczuwa „głębszy sens tego, co oznacza niesprawiedliwość”.

„Craig i ja, poświęciliśmy się ponieważ Rachel dała nam możliwość skupienia się na tym co się tutaj dzieje. Trzeba ciągle pracować nad rozwiązaniem sytuacji w Palestynie, oraz innych podobnych konfliktów. Jeśli jakimś cudem konflikt izraelsko-palestyński zostanie rozwiązany, zajmiemy się walką o sprawiedliwość w innych częściach świata”

Ale dodaje: „Wiem, że realnie muszę znaleźć sposób, aby odzyskać równowagę w życiu. Patrzę na chwasty na moim podwórku i myślę o tym jak bardzo chciałabym iść i popracować tam przez godzinę każdego dnia. Z trudem coś gotuję. Chciałabym znaleźć trochę czasu na te rzeczy.”

Werdykt w pozwie, jak mówi, jest częścią procesu, „częścią do której dotrwaliśmy. Pod względem tego, co stało się z Rachel i odpowiedzialności, której poszukujemy, proces wykazał istniejące tutaj [w Izraelu] ogromne problemy w dochodzeniach i systemie prawnym. Nadal zdarzają się rzeczy, które muszą być omówione, naświetlone i którymi należy się zająć.”

„Zamknięcie się” nie jest czymś, czego Cindy się spodziewa. „Zamknięcie nie jest właściwym słowem. W moim umyśle, to sugeruje, że jest to koniec czegoś, a ja po prostu tego nie widzę, że coś takiego się dzieje.”

„Strata, pustka, jest trwała. Czujesz to każdego dnia swojego życia”, mówi powoli, z wahaniem. „To co się stało z Rachel nigdy nie będzie ok, ale czuję się spokojna w tym momencie życia, w którym się teraz znajduje. Wszystko co byś chciał  kiedykolwiek zrobić, to zaczerpnąć powietrza i wykonać następny krok. Jestem wciąż tylko o krok dalej, ale to dobry punkt aby ruszyć do przodu”

źródło: http://www.guardian.co.uk/

tłum. DM